Nadszedł Sylwester. Dziś Skra gra ostatni mecz w tym
roku, a później wszyscy zawitają w domu państwa Wlazły. Ku zdziwieniu twojej
koleżanki, która pracuje w klubie, kupujesz bilet i zasiadasz w wyznaczonym miejscu
na trybunach. Jak wiadomo mecze Skry z rzeszowską Resovią obfitują w wiele
emocji. Tek też było i tym razem. Na trybunach nie było ani jednego wolnego
miejsca. Po dwugodzinnej batalii z boiska zwycięzcy zeszli gospodarze. Gdy
stoisz już przed halą i czekasz na Michała, podchodzi do ciebie prezes gości.
Jego propozycja cię zaskakuje. Obiecujesz mu rozpatrzenie tej oferty. W tym
momencie dołącza do was Winiarski. Wymienia kilka zdań z prezesem
podkarpackiego klubu, z których niewiele rozumiesz. Czy to możliwe, abyście
oboje dostali propozycję pracy w Resovi? Żegnacie się i wsiadacie do samochodu
siatkarza "Misiek, chcesz mi coś
powiedzieć?". Zatrzymując się na czerwonym świetle spogląda na ciebie "Wczoraj zadzwonił do mnie pan Marek
Panek i zaproponował od nowego sezonu przejście do Resovi, pytał też o Ciebie.
Zresztą, nie tylko on. Podobną propozycję otrzymaliśmy z Jastrzębia i
Gdańska.". Tego się nie spodziewałaś.
Takie wieści zawsze szybko się rozchodzą, ale takiego obrotu sprawy nie
przewidywałaś. Gdy znajdujecie się już w twoim mieszkaniu, szykujecie się na
dzisiejszą imprezę. Punktualnie o godzinie dwudziestej staliście w drzwiach
domu kapitana bełchatowskiej Skry. Po około dziesięciu minutach byliście w
komplecie. Wśród gości byli nie tylko gracze miejscowego klubu, ale także część
zawodników Resovi i wielu innych ludzi związanych z siatkówką. Tańczysz ze
wszystkimi siatkarzami, bez wyjątku. Choć nie, nie kołysałaś się dzisiejszego
wieczoru w rytmie muzyki jeszcze w objęciach Bąkiewicza. Widzisz go. Siedzi na
kanapie w salonie i sączy drinka. Wyswobadzasz się z uścisku ukochanego i
udajesz się w jego kierunku. Siadasz obok - "Co
taki nie w sosie?" - spogląda na ciebie smutnymi oczami, ale nic nie
mówi. Po raz kolejny zatapia wargi w napoju z procentami. Odchodzisz widząc, że
nic się od niego tego wieczoru nie dowiesz. Jak będzie chciał pogadać, to sam
przyjdzie. Może to dziwne, ale jak pracowałaś w Skrze, zawsze jak mieli jakiś
problem przychodzili sami. Darzyli, co ja mówię, nadal darzą cię ogromnym
zaufaniem. Wielkimi krokami zbliżała się północ. Wyszliście przed dom, aby
podziwiać kolorowe fajerwerki zdobiące rozgwieżdżone niebo. Po kilkunastu
minutach powróciliście do środka. Poczułaś, że ktoś chwyta cię za rękę. Idziesz
za mężczyzną do kuchni. Bąkiewicz siada na krześle i chowa twarz w dłoniach.
Kucasz przed nim, a on spogląda ci w oczy "Pamiętasz
Izę? Rozstaliśmy się dokładnie rok temu. Zginęła dwa miesiące temu w wypadu.
Dzisiaj po meczu przyszła do mnie jej matka. Powiedziała mi, że mam dziecko.
Córkę, ma na imię Michalina. Jutro mam ją od niej odebrać. Powiedziała mi, że
to moje dziecko i mam się nim zająć, jak na przyzwoitego faceta
przystało.". Nie wiesz co powiedzieć "Pomożemy ci. Ja aktualnie nie mam pracy. W najbliższych dniach
przeprowadzam się do Miśka. Będę mogła się zajmować małą podczas waszych
treningów, czy meczów. Twoi rodzice też nie zostawią cię samego. Razem damy
radę.". Uśmiechasz się do niego ciepło. Wracacie do reszty gości. Nad
ranem zabawa dobiega końca i rozchodzicie się do domów z uśmiechami na
twarzach.
*************
Dodaje dzisiaj, bo w tygodniu nie będę miała czasu. Dzisiaj skończyłam pisać to opowiadanie. Ukażą się jeszcze dwie odsłony i koniec...
Ostatnio coś kiepsko z komentarzami.. Pokażcie mi, że ktoś to czyta. :D
Pozdrawiam!;*
dlaczego jeszcze tylko dwie odsłony..;/to opowiadanie jest genialne nie możesz tak szybko przestać go pisać!! prosze Cię nie rób mi tego!:*
OdpowiedzUsuńCzemu chcesz już kończyć???? To piękna historia, fakt krótkie rozdziały, ale naprawdę piękna :) Mam nadzieję że zastanowisz się nad tym i napiszesz trochę więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie http://w-pogoni-za-swoimi-marzeniami.blogspot.com
Czekam na następną odsłonę :)
jasne ze czyta :) jestem ciekawa co zrobią jaką propozycje wybiorą ...:)
OdpowiedzUsuńJA czytam, tylko chyba czasami nie dodaje komentarzy bo nie mam czasu : )
OdpowiedzUsuńBąkiewicz musiał być w nie małym szoku jak sie dowiedział, że ma dziecko. Teraz w dodatku na się nim zajmować 24 h na dobę. Ta babcia malca musi być nie odpowiedzialna, bo przecież Bąku mógłby być nie wiem np. jakimś alkoholikiem albo kimś, a ona nawet tego nie sprawdzi i daje mu tak po prostu swojego wnuka pod opiekę.
Tak szybko koniec? Wcale nie będę zdziwiona, jeśli zostaną w Bełchatowie, by pomóc Bąkiewiczowi.
OdpowiedzUsuńJuż chcesz kończyc? Nie no proszę, nie rób mi tego;( Miśka czeka bardzo trudne zadanie ale Marta obiecała pomoc, więc nie zostawi, zostawią go samego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))